piątek, 1 sierpnia 2008

nikkō

Dzisiaj odbyliśmy swoją ostatnią podróż shinkansenem. :( Przyzwyczailiśmy się już do dobrego i ciężko się będzie teraz przestawić na podróżowanie metrem. Zdecydowanie wolę japońskie pociągi. Jutro wygasa nasz JR Pass - wykorzystamy go jeszcze do zobaczenia Yokohamy.

A dziś udało nam się zobaczyć tylko, bo nie przejechać, "pokemonowy" shinkansen. :)


Są też takie samoloty...

Pojechaliśmy dziś do Nikkō - skarbnicy japońskości. Podobno, jeśli nie byłeś w Nikkō, tak naprawdę nie wdziałeś Japonii. Istnieje nawet japońskie przysłowie: Nikkō wo minakereba "kekkō" to iu na. Można je tłumaczyć dwojako. Najczęściej jako: "Nie mów wspaniały, dopóki nie zobaczysz Nikkō". Druga wersja jest zgoła odmienna: "Zobacz Nikkō i powiedz wystarczy". :)


Nie wiem, komu można przypisać te słowa, ale chyba temu komuś chodziło o spopularyzowanie Nikkō. Ludzi jak mrówków. Wycieczki szkolne. Wycieczki zagraniczne. Mnóstwo "białych twarzy", niektóre nawet wyglądały już znajomo. :) Tłumy.



Po drodze do najważniejszych zabytków, jak i po całym mieście, porozrzucane są tym podobne poidełka, z których każdy może korzystać. Woda jest zimna i czysta. Nic więcej nie trzeba strudzonym wędrowcom. :)

W Nikkō jest wiele do zobaczenia. Już sam budynek stacji wyróżnia się swoją nietypową dla Japonii architekturą. Pewnie dlatego, że zaprojektował go Frank Lloyd Wright.


Pierwszym przystankiem na drodze jest sławny czerwony mostek Shinkyō. Dawniej jedynie szogunowi wolno było przez niego przechodzić. Dziś również jest to niemożliwe. Można jednak za skromną opłatą 350 jenów :) postawić na nim swoje stopy.


Jak wiele architektonicznych zabytków Japonii i ten mostek jest rekonstrukcją. Oryginał pochodził z XVII wieku. Niestety został zniszczony podczas powodzi.


Mauzoleum szogunów Tokugawa, które się tu znajduje i do którego ciągną tłumy turystów, wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. We mnie budzi sprzeczne uczucia. Wszystko jest bardzo mocno zdobione. Widać tu silne wpływy sztuki chińskiej. I przesyt. Jednak całość robi dość pozytywne wrażenie. Kojarzy mi się trochę z barokiem tylko w "azjatyckim" wydaniu. :)




Chyba najsłynniejszym symbolem Nikkō są trzy niepozorne zdawałoby się małpki. :) Każdy wybiera się tutaj, aby właśnie je zobaczyć. Ich tak znane gesty oznaczają: nie słyszeć zła, nie wymawiać zła, nie widzieć zła. Są częścią większej opowieści o małpach, która przedstawia koleje życia.


Niedaleko mauzoleum znajduje się Otchłań Kanmangafuchi. To ukryta w lesie ścieżka nad rzeką, gdzie znajduje się ciąg posążków Jizō, o których już wspominałam przy okazji Kamakury. Podobno Jizō zmieniają czasami swoje miejsce i nigdy nie można ich zobaczyć w takim samym porządku.




A rzeka niesamowita. Rwąca i krystalicznie czysta.




Nikkō jest spokojnym, śpiącym wręcz, miasteczkiem i na pewno warto wybrać się i tutaj. Nie jest może moim faworytem, ale i tak polecam. Jak prawie wszystko w NIPPON-ie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz