niedziela, 19 grudnia 2010

1Q84


"Nie nadaję imion motylom. Nawet bez imion można je odróżnić po plamkach czy kształcie. A poza tym nie ma sensu tego robić, bo szybko umierają. To tylko chwilowi bezimienni przyjaciele. Przychodzę tu codziennie, widuję się z motylami, witam się z nimi, rozmawiam o różnych rzeczach. Lecz kiedy nadchodzi ich pora, znikają gdzieś. Szukam ich, ale nigdy nie znajduję martwych. Znikają bez śladu, jakby rozpłynęły się w powietrzu. Motyle to stworzenia pełne ulotnej gracji. Nie wiadomo, skąd się biorą, mają skromne i ograniczone pragnienia i wkrótce gdzieś cicho znikają. Prawdopodobnie w jakimś innym świecie."

I już po lekturze. Szybko poszło, za szybko. Nie będę kolejny raz podkreślać, że Haruki Murakami to jeden z moich ulubionych pisarzy. Różnie się o nim mówi i pisze, ale mnie jego powieści czyta się fantastycznie. I ta najnowsza wciągnęła mnie od pierwszych stron. Tematycznie dosyć ciężko - sekty, zabójstwa, maltretowanie dzieci. A do tego przeplatanie się dwóch światów - rzeczywistego i drugiego, mniej realnego, jak się wydaje - oraz życia dwóch bohaterów, kobiety i mężczyzny. Wszystko podane jak zwykle z lekką nutką niepokoju i niedopowiedzenia. Pozostaje tylko czekać na kolejne części...

Więcej na stronie wydawnictwa. Polecam!

(Cyt. za: Haruki Murakami, 1Q84, Warszawa 2010, s. 130.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz